To jest chyba jedna z najważniejszych płyt w historii polskiej muzyki alternatywnej. Cały ten współczesny badziew marketingowy od Much aż po CKOD nie stworzy dzieła na miarę tej płyty. Czy Ci ludzie z generacji ZERO wylansowanej przez Gazetę są świadomi jej istnienia, jej roli, jej doskonałości? Niesprawiedliwie wątpię. Dziś, wydana na cd, jest do kupienia w dowolnym sklepie za jedyne 10 zł. Myślałem na początku, że należy rzec; „upadek, czysta profanacja”. Teraz myślę jednak, że to inwestycja Ministerstwa Kultury w promocję kultury narodowej. Szansa na łatwy, tani dostęp do prawdziwej sztuki.
Kto dziś wie w jakich okolicznościach była nagrywana czarna płyta Brygady Kryzys? Wyobraź sobie, że przenosisz się w czasie, trafiasz do Warszawy z czasów po wprowadzeniu stanu wojennego. W radio trudno usłyszeć coś fajnego, zresztą nie ma tylu rozgłośni radiowych co teraz, te które działają przesiąknięte są propagandą, kiczem polskiej muzyki rozrywkowej z gwiazdami w stylu Sośnickiej czy Rodowicz (przy całym szacunku dla zdolności mumifikacyjnych pani Maryli). Wszystkie polskie zespoły, które masz na kasetach magnetofonowych, nie potrafią grać, nie potrafią śpiewać, ich siła to teskty, image, szczerość. A tu nagle pojawia się TO wydawnictwo. Kawałki w języku angielskim i polskim. Najbardziej znana była „Centrala”. Nie podejmę się opisywania tych numerów. Były po prostu doskonałe. Na miarę tamtych czasów oczywiście. Czasów głodu innowacji, głodu brzmienia surowych gitar z saksofonem w tle, artyzmu, buntu, mody. The Real One.
Łazisz po pustych ulicach, zaglądasz do pustych sklepów, a po głowie wiruje Ci tekst „Nie ma nic”:
Kto dziś wie w jakich okolicznościach była nagrywana czarna płyta Brygady Kryzys? Wyobraź sobie, że przenosisz się w czasie, trafiasz do Warszawy z czasów po wprowadzeniu stanu wojennego. W radio trudno usłyszeć coś fajnego, zresztą nie ma tylu rozgłośni radiowych co teraz, te które działają przesiąknięte są propagandą, kiczem polskiej muzyki rozrywkowej z gwiazdami w stylu Sośnickiej czy Rodowicz (przy całym szacunku dla zdolności mumifikacyjnych pani Maryli). Wszystkie polskie zespoły, które masz na kasetach magnetofonowych, nie potrafią grać, nie potrafią śpiewać, ich siła to teskty, image, szczerość. A tu nagle pojawia się TO wydawnictwo. Kawałki w języku angielskim i polskim. Najbardziej znana była „Centrala”. Nie podejmę się opisywania tych numerów. Były po prostu doskonałe. Na miarę tamtych czasów oczywiście. Czasów głodu innowacji, głodu brzmienia surowych gitar z saksofonem w tle, artyzmu, buntu, mody. The Real One.
Łazisz po pustych ulicach, zaglądasz do pustych sklepów, a po głowie wiruje Ci tekst „Nie ma nic”:
Jeżeli jest coś nowego
Jeżeli jest nowy świat
Ten na który czekamy
I o którym marzymy
Na pewno nie ten
Na pewno nie
I tak tu już nie ma nic
Do stracenia
Jeżeli jest coś pozytywnego
Jeżeli jest coś, co ma jakiś sens
Coś, co każdy wie
I czego każdy chce
Chcę zobaczyć to teraz
Chcę zobaczyć to tu
I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
Do stracenia
Przebiłem się przez front
aż na tyły wroga
I pytał 'komu służysz, zdecyduj się'
My służymy sobie
I wierzymy w siebie
Żyjemy teraz
Żyjemy tu
I tak tu już nie ma nic
Do stracenia
Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma
Chcę zobaczyć to teraz
Chcę zobaczyć to teraz
Chcę zobaczyć to teraz
Chcę zobaczyć to teraz
Bo może rano już nie będzie tego wszystkiego
Może rano już nie będzie tego wszystkiego
Może rano już nie będzie tego wszystkiego Może rano już nie będzie tego wszystkiego Może rano już nie będzie tego wszystkiego Może rano już nie będzie tego wszystkiego Może rano już nie będzie tego wszystkiego Może rano już nie będzie tego wszystkiego
I tak tu już nie ma nic!
Wybraliśmy się kiedyś, to było chyba przedwioścnie 1982, razem Tomkiem Secomskim i Ptyniem (Grzegorz miał taką ksyfkę od popularnego wówczas napoju Ptyś) na dyskotekę do Liceum Modzelewskiego. Miałem wtedy jeszcze w przeciwieństwie do chłopaków kręcone włosy (obciąłem się dopiero latem). Nosiłem futrzaną kamizelkę jak z niedźwiedzia, a w klapie znaczki punk rockowe i wielki znaczek Brygady Kryzys, który kumple kupili kiedyś na koncercie BK. Grzegorz z agrafką w policzku, Tomek w skórze i czarnych bojówkach. Wyglądaliśmy naprawdę dziwnie. Nie było obciachu w noszeniu znaczków BK. Były naprawdę solidnie zrobione. Prawie wszystkie znaczki, które nosiliśmy były własnej roboty. Najfajniejsze miał Paweł Gołda, kolega z ul.Górskiego. U niego widziałem po raz pierwszy badge 999 i Sex Pistols. Najbardziej wstrętne miał Maciek Bednarski, ktory chodził właśnie do w/w liceum Modzelewskiego, były zrobione byle jak, z plamami po kleju i z nazwami zespołów napisanymi niestarannie granatowymi flamastrami.
Skąd się wzięla Brygada Kryzys?
Cytując za Wikipedią: "Grupa została założona w roku 1981 przez Roberta Brylewskiego i Tomka Lipińskiego, po rozpadzie Kryzysu i Tiltu. Pierwszy koncert zespołu miał się odbyć w sierpniu 1981 roku na Festiwalu Solidarności, który odbywał się zamiast festiwalu w Sopocie. Ostatecznie jednak organizatorzy wycofali swoje zaproszenie, gdyż program został uznany za zbyt śmiały artystycznie i politycznie. Ostatecznie debiut koncertowy nastąpił miesiąc później na wspólnym koncercie z grupą Republika. Materiał z tego koncertu został wydany w Anglii bez wiedzy zespołu. W grudniu 1981 roku grupa zagrała kilka koncertów w Jugosławii. Wszystko przerwało wprowadzenie stanu wojennego. Mimo jego wprowadzenia zespołowi udaje się nagrać płytę w nowo otwartym studiu nagraniowym firmy płytowej Tonpress. Wyprodukowana przez Jakuba Nowakowskiego płyta, zwana od koloru okładki "Czarną" została wydana w 1982 roku i była pierwszą wydaną oficjalnie płytą punkowo-nowofalową. Powszechnie też uważana jest za jeden z najważniejszych albumów wszech czasów polskiego rocka.”.
Mając 2000 płyt wracam do czarnej płyty Brygada Kryzys częściej niż do jakiejkolwiek innej. No może z wyjątkiem Violent Femmes i Geay Area.
Aha, materiał zdjęciowe pochodzą w większości ze strony Brygady Kryzys.
2 komentarze:
Na tej dyskotece byliśmy (na 95 proc.) jeszcze przed stanem wojennym. Obstawiam listopad 81 (na początku października byliśmy na koncercie Brygady w Sali Kongresowej, gdzie kupiliśmy znaczki z logo zespołu). Ja jeszcze nie wyglądałem punkowo tak jak Tomek, ale nadrobiłem braki w image'u tą agrafką - wyglądało jakbym naprawdę przebił sobie policzek i ludzie dawali się nabrać!
Grzesiek
Sprostowanie: koncert Brygady (Depress z powodu "problemów paszportowych" nie dojechał) miał miejsce 30 września 1981.
G
Prześlij komentarz