piątek, 8 sierpnia 2008

3 perły nowej fali. Człowieku, czy znasz the Wire?

Przez wiele lat młodości wolałem muzykę brytyjską od amerykańskiej. Myślę, że w dużym stopniu wiąże się to z faktem, że zespołem mojego dzieciństwa byli the Beatles i że w okresie dojrzewania słuchałem głównie brytyjskiego punk rocka i nowej fali. Nawet dziś, gdy ciągle... , chorobliwie szukam nowych brzmień, gdy męczy mniej głód nowej muzyki, najbardziej błyszczące perły odnajduję na Wyspach Brytyjskich. Kocham muzykę Detroit, teksańskie hillbilly, nowojorski hard core i punk rocka z Orange County, ale nadal uważam, że kierunki w muzyce wyznaczają Angole. Na początku lat 80-tych zetknąłem się z kilkoma brytyjskimi zespołami, na ktore dziś powołują się szeregi nowych indie rockowych kapel lansowanych przez muzyczne portale i dinozaury branży fonograficznej - wielkie wytwórnie płytowe. Płyty, które mam teraz w głowie , nie wywarły na mnie aż tak wielkiego wpływu jak prosty nieociosany punk 77, garażowy r'n'roll, ale i tak z pewnością stanowią kluczową część mojej płytoteki. W 1982 wielu moich kumpli słuchało 3 zespołów: The Magazine, Wire i Gang of Four. Ktokolwiek eksploruje przestrzeń pt. "nowa fala lat 80-tych" powinien sięgnąć po 3 ich albumy. Bez nich nie byłoby takich wspólczesnych kapel jak Bloc Party, Futureheads czy These New Puritans określanych mianem następców nowej fali lat 80-tych. Pomyślcie, że gwaizdy lansowane teraz przez New Musical Express są naśladowcami kapel, które istniały już 30 lat temu...Wtedy ich brzmienie było szyderstwem wymierzonym w serce rocka progresywnego.

Po pierwsze inteligenci punk rocka - The Wire i płyta "Pink Flag" - to była jedna z ulubionych płyt mojego starego kumpla "Górala" Jarka Góralczyka, mieszkańca Saskiej Kępy i słynnego w Warszawie "niepokornego", szczerego wielbiciela zespołu CRASS. Wire wyprodukowali swoje pierwsze płyty w 1977 i 1978 roku. Kapela cechowała się wysokim poziomem artyzmu.
W zespole wybijały się dwie osoby: Colin Newman --świetny tekściarz oraz B.C. Gilbert - intrygujący gitarzysta.
Ich muzyka "charakteryzuje się specyficznym, klimatycznym brzmieniem i nietypowymi, niepokojącymi tekstami" (Wikipedia). Grali super prosto, niezbyt szybko, gitara miała surowe brzmienie, trudno to było zanucić, ale waliło w serce "czystą żywą energią". Mój ulubiony numer na płycie to Reuters:

Our own correspondant is sorry to tell
Of an uneasy time that all is not well
On the borders there's movement
In the hills there is trouble
Food is short, crime is double
Prices have risen since the government fell
Casualties increase as the enemy shell
The climate's unhealthy, flies and rats thrive
And sooner or later the end will arrive
This is your correspondant, running out of tape
Gunfire's increasing, looting, burning, rape


Lubię estetykę i grafikę angielskiej nowej fali. Okładka "Pink Flag" to prawdziwy klasyk, który powinien być umieszczany w podręcznikach o sztuce użytkowej tamtych czasów zaraz obok "Never Mind the Bollocks" czy "Unknown Pleasures". Mistrz.


Kolejna perła to Gang of Four - "brytyjska grupa post punkowa z Leeds w Anglii. Pierwotny skład stanowili wokalista Jon King, gitarzysta Andy Gill, basista Dave Allen i perkusista Hugo Burnham. Zespół był w pełni aktywny od 1977 do 1984, powrócił dwa razy w latach dziewięćdziesiątych, po czym zawiesił swoją działalność aż do roku 2004. Najważniejszym składnikiem muzyki Gang of Four była prawie taneczna sekcja rytmiczna i "urywane", często synkopowane zagrywki gitary, z dużym udziałem tłumienia. Brzmienie samej gitary niemal "kłuło w uszy". Ich pierwsza płyta Entertainment! z 1979 roku to jeden z fundamentów brytyjskiej nowej fali. Można się tu nawet doszukać fasycnacji funkiem. Fajna rzecz. Dla smakoszy wykręconych prymitywnych rytmów.

Trzecia perła to the Magazine, brytyjski zespół nowofalowy założony przez Howarda Devoto z zespołu Buzzcocks, o których jeszcze napiszę bo to moi idole ;). "W nowym zespole już od 1977 wraz z Wire stawiał fundamenty pod brytyjską, artystyczną odmianę post-punku. Zwieńczeniem dyskografii okazał się wydany w 1980, trzeci studyjny album grupy. To tutaj Devoto, słynny Barry Adamson i spółka osiagnęli najwyższą formę kompozytorską, tak dorównując elegancji Davida Bowiego („You Never Knew Me”), nerwowemu groove’owi Talking Heads („Thank You”), jak i wydzielając – na wzór Wire – rozkoszne melodie w głodowych dawkach („I’m A Party”). „The Correct Use Of Soap” jednak przede wszystkim najlepiej uchwyciło własny pomysł Magazine na granie: głos w połowie śpiewającego, w połowie deklamującego Devoto, arktyczny chłód partii klawiszowych, cold-wave’ową bezduszność perkusji, ale i chwilami popową lekkość motywów gitarowych." (czytaj dalej na http://www.screenagers.pl/index.php?service=xtras&action=show&id=7action=show&id=7action=show&id=7)


Brak komentarzy: